Przyrzekali sobie miłość pół wieku temu. Przez 50 lat uczynili wszystko, by ich małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. W ostatni dzień lutego w "Kostrzyniance" odbyła się uroczystość z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego. 30 par odebrało medale przyznane przez Prezydenta RP oraz pamiątkowe legitymacje, dyplomy i kwiaty.

"Pomyślności, zdrowia i kolejnych lat w szczęściu i miłości w tej pięknej, wspólnej drodze przez życie" – życzył podczas uroczystości Szymon Matysek, burmistrz gminy Kostrzyn.

– To wyjątkowy dzień w naszej gminie. Widać po jubilatach, że są szczęśliwi, dumni ze swoich dzieci, wnuków. Są oni świadectwem jak ważna jest rodzina i drugi człowiek. My z małżonką będziemy jesienią obchodzić dopiero 20. rocznicę, więc jeszcze długa droga przed nami – powiedział nam burmistrz Szymon Matysek.

A jak to wszystko się zaczęło? Jak jest recepta na osiągnięcie tak długiego stażu?

– Przede wszystkim trzeba się kochać. Miłość jest ważna, ale też zaufanie. My akurat mieszkaliśmy niedaleko siebie. Często chodziliśmy na randki – wspominają Teresa i Henryk Pacyna.

– Każdy musi sporządzić swoją receptę. Nasze pokolenie było inne. Dziś niestety młodzi ludzie często się obrażają na siebie, brakuje im cierpliwości. Często chcą mieć wszystko od razu. My nasz dom budowaliśmy 10 lat i jakoś sobie radziliśmy z różnymi problemami – przyznają Henryka i Stanisław Drożyńscy.

– By wytrwać tyle lat ze sobą potrzebne są wspólne rozmowy. Należy razem rozwiązywać problemy, wspólnie iść przez życie. Nie można robić nic w tajemnicy. Łączą też wspólne zainteresowania. My jednak znamy się znacznie dłużej. Pobraliśmy się dopiero 4,5 roku później. Poznaliśmy się jeszcze w trakcie szkoły średniej, a ślub braliśmy już jako studenci – opowiadają Anna Wajgel-Schroeder i Grzegorz Schroeder.

Fot: Janusz Ludwiczak